Żołnierz zastąpił Norwida

Żołnierz zastąpił Norwida, fot: WWL24

Jednym z ciekawszych i wywołujących niezapowiedziane emocje tematów ostatniej sesji Rady Powiatu Wołomińskiego było przyjęcie uchwały intencyjnej dotyczącej poparcia dla polskich służb mundurowych strzegących granic Rzeczypospolitej. Dla jednych przygotowana uchwała to rutynowe wsparcie bohaterskich żołnierzy, dla innych zwyczajne nadużycie.

Wydawać by się mogło, że w zaproponowanym zapisie uchwały nie ma miejsca na kontrowersyjne sformułowania, ale jej pomysłodawcy i tu zamieścili akapit (w drugim punkcie uchwały), by wzniecić ożywioną dyskusję. I tak, zamiast łączyć wokół idei, kolejny raz podzielili radnych w osądach. Dla jednych bohaterski żołnierz z polsko – białoruskiej granicy, to taki sam bohater jak żołnierz Bitwy Warszawskiej i czasów II Wojny światowej, dla innych najprościej mówiąc to zwykła polityczna manipulacja i nadużycie, przypodobanie się „partyjnym górom”.

Sprawcą powstałego zamieszania był przewodniczący Komisji Kultury i Współpracy z Jednostkami Samorządu Terytorialnego, Robert Roguski, który niespodziewanie wprowadził do porządku obrad, projekt uchwały wyrażający solidarność ze służbami mundurowymi, chroniącymi naszej wschodniej granicy.

Droga ku chwale
– Jaka jest ku temu podstawa prawna, z czego ona wynika, czemu ma służyć? – pytał radny opozycji. – W mojej ocenie, brak podstaw takiego działania – dodał wysoce zdegustowany, prezentowanym zapisem.

– Z moich samorządowych doświadczeń wiem, że samorząd lokalny (jego reprezentacja), zawsze ma prawo zabierać głos w tak ważnych sprawach, również w formule uchwał intencyjnych – wyjaśniał nieco zaskoczony inicjator i były burmistrz Kobyłki.

– Prawo ma, ale zajmowanie się krajową polityką i wchodzenie w partyjne gry polityczne, nie jest naszym zadaniem – kolejny raz wtrącił zaczepny radny, nie odpuszczając tematu.

W dyskusję wtrąciła się Magdalena Suchenek, radna reprezentująca gminy Jadów, Strachówkę i Tłuszcz. – Uważam, że proponowana uchwała nie leży w kompetencjach i zadaniach powiatu. Nie jest to zadanie zlecone, a wiele wskazuje, że bawimy się w politykę. Nie chciałabym, abyśmy podejmowali w tej kwestii stanowisko, zapominając o innych służbach np. lekarzach. Co więcej, dziwi, brak zapisu właśnie o nich, jest wielce wymowny, choć w czasie pandemii lekarze wykonują swoje obowiązki w stanie zagrożenia zdrowia i życia. Jestem patriotką, opowiadam się za szacunkiem dla munduru, ale zaproponowane tu intencje jakoś się kłócą, nie licują. Chodzi o zdanie: „wzorem żołnierza polskiego z roku 1918 – 20, 1939 – 1945 r.

W podobnym tonie wypowiedział się kolejny z mówców. Tomasz Szturo, radny skupił się na konkretnych zapisach uchwały. – Wobec oczywistych wątpliwości, wobec tak przedstawionego stanowiska projektu uchwały, uznaję za nadużycie to, co w niej zapisano w paragrafie 1 ust 2. Powołanie się na „stan wojny”, (wprost wojny) uznaję za wysoce niewłaściwe. Jestem zdecydowanie przeciwny takiemu formułowaniu opinii, o ile takie stanowisko w ogóle może być zasadne. Przyjęcie uchwały w imieniu 250 tysięcy mieszkańców powiatu jest rażącym nadużyciem. Jestem za patriotyzmem, szanowaniem i honorowaniem munduru, potrzebą ochrony granic, ale zdecydowanie protestuję wobec faktu robienia na tym tle polityki. A właśnie tak, tę intencję odbieram – mówił zdecydowanie radny z Kobyłki.

Nieco inny wątek w dyskusji, poruszył radny z Zielonki. Adam Łossan zauważając, że – porównywanie bohaterów wojen 1920 roku i lat 1939 – 1945, do obecnej sytuacji na granicy polsko – białoruskiej jest wielkim błędem. O jakim stanie wojny mówimy – pytał radny. – Jeżeli ten zapis nie zniknie z projektu uchwały, będę głosował przeciw – deklarował stanowczo.

Inny punkt widzenia
– Może mają Państwo rację, ale z natury mam swoje odrębne zdanie. Będąc oficerem rezerwy wojsk specjalnych, doskonale wiem, co to wszystko znaczy. Tak, jesteśmy w stanie wojny, bo to się tak nazywa. Jestem „za” przyjęciem intencyjnej uchwały. W całej rozciągłości popieram jej zapisy, bo wiem, co oznacza takie wsparcie – deklarował wiceprzewodniczący rady Cezary Wnuk, radny z Radzymina.

Wspierał go kolega z gminy Paweł Dąbrowski. – Miałem spotkanie z tymi, którzy obecnie bronią granicy. Tam, jest prawdziwa wojna. Szanując polski mundur, trzeba to przegłosować, Jestem „za” tą, jakże potrzebną uchwałą – nawoływał zawsze przezorny radny.

Powstałe emocje uspakajała radna Marta Rajchert, nawołując od przemyśleń i przyjrzeniu się sprawie. – Nie zapominajmy, że w odróżnieniu od działań Bitwy Warszawskiej czy lat II wojny światowej, obecnie na granicy umownymi „pociskami stają się” dzieci, młode kobiety. Spisany w ten sposób akt prawny, nie posłuży umocnieniu jedności społeczności lokalnej, co najwyżej dodatkowo ją skłóci i podzieli. Dlatego optuję za wykreśleniem kontrowersyjnych zdań i porównań.

Na wniosek byłego starosty Kazimierza Rakowskiego zakończono dyskusję, przystępując do głosowania projektu z wykreślonymi kontrowersyjnymi treściami. „Za” było 10 radnych, „przeciw” 13, przy jednym wstrzymującym się. Nie pozostało nic innego, jak głosowanie pierwotnego projektu uchwały: „za” było 16 „wstrzymało się” 3 radnych, kilkoro zadeklarowało, że nie bierze udziału w głosowaniu. I to, po kilku minutach rozsierdziło Przewodniczącego Rady Adama Pietrzaka, który nie mógł powstrzymać się od pewnych dygresji.

Z góry
– Tak na przyszłość Państwo radni. Nie umiem zrozumieć słów, że ktoś z Was nie bierze udziału w głosowaniu, to brzmi zastanawiająco. Nie ma takiej formuły: albo jesteście, albo Was nie ma. Nie znam formuły „nie biorę udziału w głosowaniu”. To nie licuje z funkcją radnego, posiadanym mandatem. Reprezentujecie określone Okręgi wyborcze, waszych wyborców i musicie zajmować stanowisko, musicie, możecie. Z formalnego punktu widzenia (uzyskałem informację od prawników), takiej formuły po prostu nie ma – mówił wyraźnie poruszony radny z Zielonki. – Są możliwe trzy sposoby głosowania i proszę z nich korzystać lub po prostu nie zgłaszać się. Proszę nie mówić, że Was nie ma na głosowaniu, bo to jest tożsame z tym, że nie ma Was na sesji (dodatkowe czwarte rozwiązanie). Zatem jesteście na sesji czy nie? Weźcie to sobie do serca – nawoływał przewodniczący.

Na równie stanowczą odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Spokojnie, zaistniałą sytuację przewodniczącemu wyjaśnił Igor Sulich, radny z Wołomina. – Nie wiem, jakich ma pan mecenasów pod ręką, ale zaprzecza pan sobie. Radny jest na tyle niezależny, że sam decyduje czy bierze udział w głosowaniu, czy też nie. To, że nie glosuję nie jest jednoznaczne, z tym, że nie ma mnie na sesji – mówił.

– Proponuję zmienić radców albo własną opinię. Czy ktoś jest na sesji, czy nie, świadczy podpis złożony na liście obecności przed sesją, a w przypadku sesji „zdalnej”, ustne potwierdzenie, że w sesji się uczestniczy. „Wyłączenie z głosowania” jest przyjętą od dawna formułą grzecznościową i szkoda, że tego pan nie wie – wtórował Jerzy Mikulski.

– Jeżeli Biuro rady, stoi na stanowisku, że taka forma odniesienia się do głosowania jest nieadekwatna i niewłaściwa, to wydaje się, że omawiane głosowanie (o przyjęciu uchwały intencyjnej), powinno być poddane reasumpcji. Co więcej, skoro głosy zostały oddane nieprawidłowo, powinno być koniecznie powtórzone głosowanie, może należałoby takie głosowania przeprowadzić? – pytał radny Szturo. Na to pytanie odpowiedź już nie padła. Po dłuższej ciszy przewodniczący przystąpił do prezentacji kolejnego punktu porządku obrad.
Następnego dnia od wczesnych godzin rannych pracownicy urzędu instalowali na frontowej ścianie elewacji budynku starostwa, olbrzymich rozmiarów baner „polskiego żołnierza”, w miejsce wiszącego dotąd baneru informującego o Roku Cypriana Kamila Norwida w Powiecie wołomińskim. I tak to narodowy wieszcz przegrał rywalizację z armią i polityką.